Copyright 2004 - DS Studio.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z Webmasterem



Dać siebie innym

Rozmowa z Tomaszem Kwietniem, koordynatorem Klubu Wolontariusza przy Centrum Edukacji i Wychowania Młodzieży Kana w Sosnowcu

TB: Jak to możliwe, że w czasach gdy dla większości ludzi liczy się zysk i kariera, znajdują się osoby, które decydują się na ciężką pracę nie oczekując zapłaty?
TK: To wcale nie jest dziwne zjawisko. Można mówić, że panuje wręcz moda na wolontariat. Młodzi ludzie, licealiści, studenci, coraz częściej dochodzą do wniosku, że poza zabawą i pieniędzmi istnieją wyższe wartości. Wiele osób odczuwa potrzebę dania od siebie innym czegoś dobrego, podzielenia się swoim czasem z ludźmi potrzebującymi pomocy. Wolontariat jest jedną z możliwości spełnienia takich dążeń. Jestem też daleki od stwierdzenia, że nie dostaje się nic w zamian. Poza dobrym samopoczuciem, płynącym ze świadomości spełnienia dobrego uczynku, można poprzez uczestnictwo w różnych kursach przygotowawczych dla wolontariuszy podnieść swoje kwalifikacje, przydatne w późniejszej pracy. Dotyczy to np. studentów pedagogiki resocjalizacyjno-opiekuńczej.
TB: Czym zajmują się wolontariusze?
TK: Rzeczywistość otwiera całą gamę możliwości. W naszym klubie działa świetlica, w której studenci pomagają odrabiać lekcje dzieciom z ubogich rodzin. Podobne zadania mogą realizować w domach dziecka, których w Sosnowcu jest kilka. Dla dzieci z tych placówek już sama możliwość przebywania z kimś życzliwym, kto okaże im serce i poświęci trochę czasu jest bardzo ważna dla ich emocjonalnego rozwoju. Towarzystwa potrzebują osoby starsze, zniedołężniałe i samotne. Wolontariusz nie tylko pomaga takim ludziom w zakupach czy wyrzucaniu śmieci, dla osoby samotnej jest też ważne, żeby ktoś jej wysłuchał. Wolontariusze po odpowiednich kursach pracują w hospicjach, ośrodkach dla niepełnosprawnych, świetlicach terapeutycznych.
TB: Dlaczego pan został wolontariuszem?
TK: Zawsze odczuwałem potrzebę pomagania ludziom. Po skończeniu szkoły średniej trafiłem na rok do Gliwic, gdzie pracowałem z niepełnosprawnymi dziećmi. Wtedy poczułem, że to moje powołanie.
TB: Nie każdy może zostać wolontariuszem. To trudna praca?
TK: Raczej odpowiedzialna. Dlatego przed przystąpieniem do określonych zadań szkolimy ochotników. Tu pracuje się z potrzebującymi ludźmi, nie można eksperymentować. To dlatego, że np. często niepełnosprawni podopieczni bardzo przywiązują się do swoich opiekunów i ciężko przeżywają rozstanie z nimi. Nie ma szczególnych wymagań, liczą się dobre chęci. Może za wyjątkiem kwestii wieku - my przyjmujemy ludzi od 16 roku życia.

Rozmawiał TOMASZ BIENEK
Dziennik Zachodni
Praca z regionu
4 grudnia 2006

Powrót


 

AKTUALNOŚCI | O KANIE | NASZE PROPOZYCJE | PARTNERZY | KONTAKT
Start E-mail